Kilka godzin po nocnym incydencie Azazel otworzył oczy na dźwięk otwieranych drzwi. Stała w nich Bella.
-Jest już ósma. Daga ma tylko póltorej godziny
-Obudzę go, a teraz wyjdź.- Mężczyzna okrył Daga szczelniej i podniósł się. Kobieta wyszła.- Daga, skarbie.- wyszeptał do ucha chłopca, na co ten tylko zamruczał niezrozumiale i przekręcił główkę w drugą stronę. Azazel uśmiechnął się do siebie.- Kochanie..
-Idź sobie, chcę spać.
-Maleńki, dzisiaj szkoła.- pocałował go w odsłonięty karczek.
-Nie.- zaprotestował raz jeszcze i schował się pod przykrycie.
-Aniołku, proszę.- Daga otarł sie niebezpiecznie o miejsce, które domagało się dotyku. Mężczyzna na chwilę zamarł.- Kochanie, przygotuję ci kąpiel, a ty wstawaj, bo jak wrócę i dalej będziesz udawał że śpisz, połaskoczę cię.- na potwierdzenie tych słów połaskotał wystającą stópkę chłopca i wstał.
Azazel skierował swoje kroki do łazienki. Daga w tym czasie odsunął kołdrę i przez chwilę leżał bez ruchu wtulając się w poduszkę i wdychając ukochany zapach. Nie chciał się ruszać i chociaż nie mógł doczekać się szkoły, wolałby, żeby między nim a Azazelem nic się nie zmieniło. Na dźwięk lejącej się wody odrzucił przykrycie i na palcach przeszedł do dużej białej łazienki.
Na środku stała wanna wielkości małego basenu. Na ścianie wisiało duże lustro, podłoga pokryta była ciepłym dywanem. Nie było tu okna, ani elektrycznego światła, tylko kilka mocno świecących, wiszących w powietrzu lamp.
-Skarbie, a już miałem po ciebie pójść.- uśmiechnął się do niego Azazel.
-A ja chciałem cię popchnąć do wanny.- zmartwił się sztucznie Daga.
-Kochanie, nie masz już czasu na zabawy.- Azazel objął chłopca mając dziwne uczucie, że robi to po raz ostatni przed długą przerwą.
-Aza, stało się coś?-Zapytał zdziwiony Daga.
-Nie, maleńki, to nic.- pocałował go lekko w policzek.- Chcę cię po prostu przytulić.
-Dobrze.- Daga również go objął i stali tak przez chwilę nic nie mówiąc, ciesząc się swoją bliskością.
-Skarbie, zimno ci?- Chłopiec drżał lekko,
-Troszkę.- odpowiedział patrząc tęsknie w stronę wanny napełnionej ciepłą wodą.
-To czemu nie mówisz? Wykąp się, przygotuję ci ubranie.- raz jeszcze musnął wargami różowe usteczka i wyszedł.
Daga zdjął piżamę i zanurzył się w wodzie.
Czterdzieści minut później obaj pojawili się w kuchni. Draco już kończył śniadanie, Severus i Regulus całowali się przed rozstaniem zachowując się jak para napalonych nastolatków, a Narcyza i Balla omawiały coś półgłosem.
-Daga, czemu ty się zawsze spóźniasz?-Draco spojrzał z wyrzutem na przyjaciela i podał mu talerz pełen kanapek.
-Bo zaspałem.- wzruszył ramionami i usiadł.- Ciociu, kto nas zabierze na peron?- Zwrócił się do Narcyzy.
-Ja, kochanie.- odpowiedziała z uśmiechem zapytana.- Jedz, musisz nabrać sił.- nalała mu soku.
-Moglibyście już przestać?- Bella zwróciła się do całującej się pary.
-Oj, dałabyś spokój.- machnęła na siostrę ręką Narcyza.
-Severusie, czy my nie powinniśmy już tam być?- Zapytał Azazel.
-Tak, masz rację.- odpowiedział jednocześnie usiłując dotknąć jak najwięcej skóry kochanka nie rozbierając go.
-Wiec chodźmy już.- Azazel był na coś wyraźnie zły. Daga widząc to położył swoją rączkę na jego próbując go uspokoić.
-Masz rację.- w końcu oderwali się od siebie, a Azazel wstał i pocałował Daga w usta.
-Do zobaczenia w szkole, maleńki. Uważaj na siebie.- jeszcze jeden pocałunek tym razem w czółko.
Obaj mężczyźni wyszli z kuchni.
-Chłopcy, zbierajcie się już.- Narcyza spojrzała na zegarek.
-Jesteśmy gotowi.- obaj zgodnie odpowiedzieli wstając i ruszając w stronę salonu. Kobieta podążyła za nimi.
Peron 9 i 3/4 był pełen uczniów i ich rodziców. Daga mimowolnie złapał Draco za rękę, co było raczej trudne, bo ten podskakiwał szukając w tłumie dwójki innych przyjaciół Pancy i Blaise.
-Pamiętajcie, że macie być grzeczni.- upominała ich Narcyza.-
Draco, opiekuj się Daga i w razie problemów zawsze zwracajcie się
do Severusa.
-Wiemy, mamo.- zniecierpliwił się Draco.
-Poradzicie sobie.- ucałowała obu na pożegnanie.- Draco, Pancy
jest obok pociągu.
-Daga, chodź.- popchnął kufer i doszedł.- Pa mamo!- zawołał
jeszcze.
-Do widzenia, ciociu.- Daga również poszedł za przyjacielem, ale
odwrócił się, by pomachać ciotce.
Tu się za bardzo nie będę rozpisywała bo pod następnym rozdzialikiem zaraz napiszę więcej. ale rozdział jak zwykle prześwietny. Sama chciałabym mieć taką fajną wannę w łazience. Można pomarzyć ^^. Rozdział świetny. Dużo weny. :)
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, oby trafili do tego samego domu w Gogwarcie... nasz Daga musi bardzo uważać na siebie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka