sobota, 12 listopada 2011

Prolog


Mężczyzna w czerni ukryty za najbliższym murem obserwował dość osobliwą scenę rozgrywającą się w środku nocy na mugolskiej ulicy.

Spośród kilku osób stojących przed domem numer cztery, najbardziej w oczy rzucał się półolbrzym z małym dzieckiem na ręku. I to właśnie jemu intensywnie przyglądał się mężczyzna. Bynajmniej nie chodziło mu o olbrzyma. Ważne było dziecko. Rozkazy, które dostał, były proste. Upewnić się, że chłopcu nic się nie stanie.

Coś zaczęło się dziać. Śpiące dziecko zostało przekazane staremu mężczyźnie — Albusowi Dumbledore’owi. Ten wziął chłopca na ręce, przeszedł przez niski płot i położył małe zawiniątko na progu domu. Obok umieścił list, który według niego miał wyjaśnić wszystko ludziom, pod dach których miała trafić ta biedna sierotka.

Ukryty mężczyzna zazgrzytał zębami ze złości i zacisnął pięści. Nie było to zachowanie w stylu dumnego Lucjusza Malfoya, jednak tym razem opuścił zwykle ukazywaną światu maskę i dał upust emocjom. Przez zaciśnięte zęby mamrotał przekleństwa pod adresem Dumbledore’a. Dyrektor Hogwartu skutecznie zmanipulował pozostałe osoby tak, aby pozwoliły mu na pozostawienie czarodziejskiego dziecka w domu zupełnie obcych im mugoli. W dodatku tych najgorszego gatunku, którzy nie znosili wszystkiego, co niezwykłe.

Gdy Harry Potter został położony na progu, niczym zwykły podrzutek — kobieta i olbrzym zniknęli. Pierwsze z cichym "pop", drugie odleciało na wielkim motocyklu. Starzec przez chwilę patrzył na dom, po czym machnął różdżką manipulując wspomnieniami mieszkańców. Bardzo z siebie zadowolony oddalił się chwilę później nucąc cicho pod nosem.

Lucjusz odczekał jeszcze, aż ten zniknie za zakrętem i wyszedł z ukrycia.

Ostrożnie, z grymasem odrazy na twarzy, podszedł pod dom i spojrzał na śpiące maleństwo. Na buźce dziecka widać było ślady łez i zimna. Na szczęście spało. Malfoy pochylił się i podniósł chłopca, który szukając ciepła wtulił się w niego przez sen. Nieznaczny, ale przyjazny uśmiech zagościł na twarzy mężczyzny. Przytulił dziecko do siebie i machnął różdżką neutralizując w pewnym stopniu poprzednie zaklęcie, po czym i on zniknął w mroku nocy.

6 komentarzy:

  1. ekhe...twój blog jest boski! spróbuj go usunąć a ODNAJDE CIĘ I NOGI Z DUPY POWYRYZAM!!! prosze niektórzy lubią twojego bloga, np. ja i Yaoi Hime

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie się zaczyna. Bardzo podoba mi się pomysł. Jest zupełnie inny od innych opowiadań. I NIE USUWAJ GO Bo SIĘ WKURZE I CAŁY ŚWIAT INTERNETOWY ZDEBASTUJE!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh, yaoi o HP. . . nie lubię zbytnio HP ale bardzo mi się podoba prolog i na pewno on zachęca do dalszego czytania więc biorę się za te 7 rozdziałów z listopada 11' C:

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm, mam lekką obsesje na punkcie HP, a jeszcze yaoi, to uhuuh <3 muszę się wziąśc za przeczytanie wszystkiego co tutaj masz *3* ale na razie naprawdę fajnie sie zaczyna. Prosiłeś o informowanie o rozdziałach, za chwilkę pojawi się 5 >D

    OdpowiedzUsuń
  5. Super praca!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    niesamowite, czyżby na rozkaz Czarnego Pana Lucjusz Malfloy zjawił się pod tym domem, i taki och ukazujacy emocje...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń